Mija kolejny okres obostrzeń związanych z pandemią. Jak w nowych okolicznościach radzi sobie branża fryzjerska? Co się zmieniło i jak osiągnąć sukces, mimo ograniczeń wynikających z pandemii Covid-19? – zapytaliśmy Macieja Wróblewskiego, stylistę fryzur, właściciela salonu Hair Studio i trzech barber shopów w Warszawie.
Maciej Wróblewski: Najpierw zamknąłem salony, żeby obniżyć koszty utrzymania pustych lokali, a gdy otworzyłem, musiałem przestrzegać ograniczeń epidemicznych. Jak wszyscy fryzjerzy przyjmowałem klientów, dezynfekując stanowiska pracy za każdym razem, gdy klient opuszczał fotel. Z tego powodu obsługuję mniej klientów w ciągu dnia. Jednak dzięki temu mam z nimi lepszy kontakt, bo mamy więcej czasu na rozmowę. Klienci poczuli się wyjątkowo, nasza relacja stała się bliższa.
M.W.: Kiedyś na każdym stanowisku jednocześnie obsługiwałem kilku klientów: czesałem, podcinałem, farbowałem. W poczekalni czekali następni. Teraz nie zapisuję kilku osób naraz. Podczas wizyty skupiam się tylko na jednym kliencie. Jakość usług jest wyższa. Lojalność klientów większa.
M.W.: Salon fryzjerski to nie taśma produkcyjna. Klienci docenili jakość usług, uwagę i czas, który im poświęcam. W ostatecznym rozrachunku zyskuję, bo są zadowoleni i wracają do mnie. Co więcej: polecają mój salon. Nie chcą tylko usługi strzyżenia, ale również kreowania ich wizerunku, a także długofalowej opieki nad ich włosami.
M.W.: Teraz jest jeszcze bliższy. Klient otwiera się, bo nikt postronny nie słyszy naszej rozmowy. Obok nie siedzą inni świadkowie tych zwierzeń. W takich okolicznościach łatwiej mówić otwarcie o swoich kompleksach, o problemach ze skórą głowy, o włosach, które wypadają.
M.W.: Przede wszystkim uważnie wysłuchuje. Dużo dowiaduję się o trybie życia, o kłopotach, o stanie zdrowia. To wszystko ma wpływ na jakość włosów. Potem ustalamy plan działania – o jaki efekt nam chodzi, co chcemy osiągnąć i w jaki sposób. Nie chodzi o bieżące działania, ale o zadbanie o siebie w dłuższej perspektywie.
M.W.: Nie leczę, ale staram się pomóc, korzystając ze swoich kontaktów. Dlatego współpracuję z klinikami, które zajmują się diagnostyką i leczeniem skóry głowy i włosów. Kontaktuję wtedy mojego klienta z zaufanym specjalistą trychologiem.
M.W.: Zależy mi na tym, aby mój klient nie tylko schludnie wyglądał, ale również był zadowolony z mojego wsparcia. Jeśli moja rekomendacja co do konkretnego lekarza specjalisty okaże się właściwa, mój klient wróci do mnie nie tylko z powodu mojego talentu fryzjerskiego.
M.W.: Obecnie rozmawiam z wieloma specjalistami. Sprawdzam, co mają do zaoferowania i jakie mają wyposażenie oraz jaką cieszą się opinią. O niektórych z nich dowiedziałem się od moich klientów. Na przykład wielu przeszło przeszczep włosów. Dobrze wykonanego przeszczepu nawet ja nie rozpoznam. Klinikę, która taki zrobiła, mogę z czystym sumieniem polecić.
M.W.: To problem obu płci. Tyle, że przyczyny wypadania są inne. Dlatego na diagnozę i leczenie kieruję do specjalisty. Zleca badania, a potem wspólnie z pacjentem podejmuje decyzję o sposobie leczenia. U mężczyzn z wypadającymi włosami najlepsze efekty daje przeszczep. Można uzupełnić przerzedzenia zatok czołowych po obu stronach, przerzedzony szczyt głowy, albo zrobić grzywkę, zatuszować blizny we włosach. To najczęstsze problemy.
M.W.: Według mnie przeszczep wykonany przez urządzenie Artas to najlepsza metoda. Transplantacja wykonywana jest automatycznie za pomocą najnowocześniejszego robota do takich zabiegów. W odróżnieniu od człowieka robot nie męczy się, jest precyzyjny i nie niszczy mieszków podczas pobierania oraz implementacji, a także nie zostawia blizn. Potrafi wybierać tylko zdrowe, silne mieszki, co zwiększa szanse na ich odrastanie w nowym miejscu. Pobiera je tak, by nie było widać przerzedzeń z miejsca pobrania, czyli najczęściej na potylicy. Najnowszy model tego urządzenia jako jedyny na rynku, potrafi też implementować mieszki w nowe miejsce. To znacznie zwiększa efektywność zabiegu oraz skraca jego czas. To, co jest bardzo istotne dla pacjentów, to czas rekonwalescencji po takim zabiegu, który jest zdecydowanie krótszy niż po zabiegach innymi metodami.
M.W.: Niestety nie. Zanim dojdzie do przeszczepu z wykorzystaniem robota, należy ustalić przyczynę wypadania włosów, potem zaproponować szczegółową terapie. Tu konieczna jest wiedza medyczna i doświadczenie. Chciałbym jednak wspierać mojego klienta podczas procesu diagnozowania; opowiedzieć lekarzowi o nim, jego włosach i problemach. Może w przyszłości mógłbym zaproponować też, w którą stronę powinny rosnąć włosy po przeszczepie, by łatwiej było uzyskać fryzurę oczekiwaną przez klienta. Będę się w tym kierunku rozwijał. Nie wykluczam, że do mojego salonu będę zapraszał lekarza lub trychologa, by na miejscu zbadać skórę głowy i kondycję włosów.
M.W.: Takie miejsca świetnie funkcjonują w Stanach Zjednoczonych. Oferują kompleksową obsługę – od leczenia przez zagęszczanie włosów, do wymarzonej fryzury i zapobiegania kolejnym problemom. Chciałbym też, by fryzjerzy w Polsce stworzyli taką grupę ekspertów. Zachęcam do kontaktu ze mną. Razem możemy zrobić więcej, niż każdy osobno.