– rozmowa z Rafałem Krajewskim, Artistic Managerem JBS Optima/Moroccanoil, który czesał wykonawców tegorocznego Konkursu Piosenki Eurowizji.
■ Jakie emocje i wspomnienia przywiozłeś z Eurowizji?
Przede wszystkim warto wspomnieć, że tegoroczna Eurowizja po pandemicznym zeszłorocznym fiasku przez długi czas stała pod znakiem zapytania. Co prawda już grudniu 2020 roku dostałem z centrali Moroccanoil zaproszenie do Rotterdamu, a w styczniu 2021 roku otrzymałem komplet dokumentów i bilety lotnicze, to jednak właściwie do końca kwietnia organizacja Eurowizji nie była potwierdzona. Całe szczęście udało się!
Wiedziałem też, jaki rodzaj pracy czeka na mnie i cały Team Moroccanoil – to średnio 10-12 godzin na dobę, czasem nawet 14. Ale jako że jestem urodzonym optymistą, to i do tego zadania podszedłem jak do kolejnej życiowej przygody.
■ Jak pracowało się aż z 25 międzynarodowymi stylistami Moroccanoil?
Wszyscy styliści, którzy pojawili się w tzw. Bubble Area Moroccanoil, to dobrze znane mi osoby. Z niektórymi znam się już blisko 10 lat. Z wieloma utrzymuję ścisły kontakt na co dzień, ale ze względów pandemicznych i odległości mogliśmy się spotkać dopiero po dwóch latach, właśnie przy okazji Konkursu Piosenki Eurowizji. Fantastycznie było zobaczyć się ponownie, pracować razem, ale przede wszystkim poczuć coś niespotykanego, szczególnie w zawodzie fryzjera, a jednoczenie typowego dla marki Moroccanoil, czyli pracę bardzo zespołową.
■ Którego z uczestników Eurowizji czesałeś?
Podczas całego eventu kierowaliśmy się swego rodzaju przypadkowością obsługi uczestników. Dzięki temu miałem okazję czesać właściwie każdego z uczestników. Nie oznacza to jednak, że nie zdarzyły się osobiste zauroczenia. I tak już na miesiąc przed Eurowizją zacząłem w Warszawie przygotowania reprezentanta Polski – Rafała Brzozowskiego. To bardzo sympatyczna osoba!
Na miejscu przed każdym występem obsługiwałem ekipę Rosji, Francji, Niemiec, Hiszpanii i Włoch. Szybko zdobyte wzajemne zaufanie sprawiło, że te ekipy wybierały akurat moje usługi – to bardzo miłe uczucie. Muszę przyznać, że ze wszystkimi do dziś utrzymuję kontakt i mam nadzieję, że jeszcze nie raz będziemy mogli się spotkać.
■ Od Eurowizji minęły już prawie 3 miesiące. Teraz już możesz spokojnie powiedzieć – czy miałeś swojego faworyta.
Do gustu przypadło mi kilku wykonawców i mocno trzymałem za nich wszystkich kciuki. Podobał mi się występ świetnej i dość psychodelicznej reprezentacji Ukrainy, wolnościowe muzyczne podejście Rosji, zabawna propozycja Mołdawii i bardzo rockowe brzmienie piosenki z Finlandii. Jednak moje serce skradła cudowna Francuzka Barbara Pravi i jej „Voilà”. Nawiązałem z nią doskonały kontakt na backstage’u. Wygrana Włochów była dla mnie absolutnym zaskoczeniem. To grupa wspaniałych, młodych, wolnych ludzi nowej generacji, lecz nowoczesne rytmy Italii zupełnie nie wpadły mi w ucho.
■ Pracowaliście w bardzo mocnym reżimie sanitarnym.
Tak, całość eventu obarczona była zasadami absolutnej higieny. Na terenie hali widowisko-sportowej Rotterdam Ahoy każdy dzień rozpoczynał się od szybkiego testu na koronawirusa, a wszelkie zasady dystansu społecznego monitorowane były przez aplikację stworzoną specjalnie na potrzeby Eurowizji 2021.
■ Transmisja telewizyjna wypadła w tym roku bardzo dobrze, widowisko było perfekcyjnie zorganizowane. Czy od kuchni też tak to wyglądało?
W mojej opinii tegoroczna Eurowizja to nie lada wyczyn ze strony Holendrów, że w dobie wciąż trwającej pandemii udało się zorganizować i zabezpieczyć tak dużą międzynarodową imprezę. Czapki z głów.
■ W przeszłości pracowałeś przy wielu Fashion Week, teraz miałeś okazję sprawdzić się na Eurowizji. Tam impreza modowa, tu muzyczna – czy pracuje się przy nich podobnie?
To prawda, miałem przyjemność i okazję brać udział w wielu imprezach komercyjnych, tworzyć kolekcje na pokazy mody w Londynie czy Nowym Jorku podczas Fashion Week, lecz Eurowizja to zupełnie inny kaliber imprezy. Bardzo szybka praca na akord, długie godziny i presja nie pomagają. Zupełną nowością był dla mnie styl, czyli praca odtwórcza.
Często zadania postawione przed nami nie były trudne, ale zdarzały się fryzury technicznie skomplikowane, jak np. w przypadku reprezentantki Rosji, gdzie bardzo szybko musieliśmy wymyślić i opracować całe „rusztowanie” upięcia – kokonu z wykorzystaniem błyszczącej tkaniny. Największym wyzwaniem było odtworzenie tego samego upięcia aż cztery razy w ciągu tygodnia.
■ Gdybyś miał podsumować swoją obecność na Eurowizji w jednym zdaniu.
Był to dla mnie bardzo pracowity, ale fantastyczny czas i kolejne bezcenne doświadczenie, które mogło się zdarzyć jak zwykle z Moroccanoil!