Wizażyści o najbardziej zaskakujących historiach w ich pracy
wizażystka, kosmetolog
Jedną z ciekawszych i nietypowych scenerii w mojej pracy był areszt śledczy, w którym kręciliśmy teledysk. Dreszcz emocji towarzyszył mi od pierwszej chwili, aż do momentu zakończenia zdjęć. Ciągnące się korytarze i niekończąca się ilość drzwi zamykanych na klucz uruchomiły moją wyobraźnie oraz poczucie zagrożenia. Na pewno łatwiej było tam wejść niż wyjść...
Do tego wszystkiego ja, z moją ciężką wizażową walizką, którą strażnicy pomagali mi wnosić po schodach. Fakt bycia zamkniętym w celi, w których nagrywaliśmy plus charyzmatyczność piosenki skłaniały do życiowych przemyśleń. Myśl o tamtejszej więziennej atmosferze do dziś powoduje, że przechodzą mnie ciarki.
Mistrz Polski w Makijażu Profesjonalnym 2012
Większość makijaży wykonywanych przez wizażystów jest związana z uroczystościami ślubnymi. Dlatego też często jakieś zaskakujące sytuacje są związane z tym wyjątkowym dniem. Kilka lat temu, kiedy jak co sobotę w sezonie letnim przygotowywałam Pannę Młodą do ślubu, miałam też okazję malować jej świadkową. I tutaj pojawia się właśnie niespodzianka.
Jej rzęsy były pokryte… klejem typu kropelka! Na moje pytanie, co się stało, usłyszałam w odpowiedzi, że przy otwieraniu tubki kleju wystrzelił on w oczy. Do dziś nie mogę sobie wyobrazić jakim sposobem mogło tak się stać? Prawdopodobnie był to po prostu nieudany eksperyment z przyklejaniem rzęs. Czasem najlepiej jest jednak zaufać profesjonaliście.
Make Up Artist
Mam wiele klientek znanych z ekranu oraz pierwszych stron gazet. Często są to osoby, na które patrzymy z podziwem i uznaniem dla ich osobowości oraz pracy. Moja rola to nie tylko poprawa ich wizerunku czy podkreślenie ich piękna. Niejednokrotnie słucham o problemach, troskach czy radościach, których „gwiazdy” doświadczają w życiu. Moja praca opiera się zatem przede wszystkim na profesjonalizmie ale również na obustronnym zaufaniu i dyskrecji.
Jest wiele historii czy zdarzeń, które wspominam z uśmiechem i które wprawiają mnie w dobry nastrój. Często z kolegami z branży rozmawiamy, że historie, których uczestnikami byliśmy wykonując naszą pracę, byłby świetnym materiałem do książki, która zapewne szybko stałaby się bestsellerem. Gdyby jednak ktokolwiek z nas zdecydowałby się na jej opublikowanie, musiałby najpewniej wyjechać z kraju i to najlepiej na inny kontynent.
wizażystka, stylistka rzęs
Pewnego dnia przyjechałam do klientki, aby wykonać makijaż wieczorowy. Po krótkim wywiadzie dotyczącym kreacji, w jakiej miała się wybrać, przystąpiłam do demakijażu. Moim oczom ukazały się rzęsy przedłużane metodą 1:1. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że były ich całe... trzy sztuki! Okazały się nieudanym zabiegiem przedłużania. Jako, że zajmuję się stylizacją rzęs, mogłabym naprawić tę szkodę. Nie miałam jednak przy sobie potrzebnych kosmetyków, trzeba więc było ratować się innymi metodami. Przykleiłam sztuczne rzęsy na pasku, które ładnie pokryły ubytki. Na drugi dzień przyjechałam ponownie. Czemu? Klientka mogła zrelaksować się po imprezie, gdy ja, w prawidłowy już sposób, przedłużałam Jej rzęsy metodą 1:1.
wizażystka, właścicielka Visage Shop
Nigdy nie zapomnę mojej pierwszej „komercyjnej” Klientki. Akurat rozpoczęłam pracę w salonie kosmetyczno-fryzjerskim i nie mogłam się doczekać (choć w wielkim stresie), by zacząć malować. I pojawiła się ONA. Kobietka miała całą twarz i szyję w czarnych zaskórnikach. Było do dobrych parę lat temu, więc nie było cudownych baz pod makijaż ukrywających pory. Przez myśl przebiegła mi „sztuczna skóra”, ale nie miałam jej, o zgrozo, na stanie. Zmywałam Panią chyba trzy razy szukając najlepszego podkładu.
Po ciężkiej batalii udało mi się zamaskować większość zaskórników i reszta makijażu poszła już z płatka. Jednak to, co usłyszałam po obejrzeniu efektu końcowego (który zrobił w salonie „WOW”), całkowicie zbiło mnie z pantałyku „O jak ładnie i czarnych kropek nie widać, a ja myślałam, że Pani mi tylko rzęsy pomaluje”. Później dziewczyny z salonu zdradziły mi, że na makijaż i fryzurę zapisał Panią przyszły mąż, a Ona sama nigdy się nie malowała. Usłyszałam, że był to mój taki mały chrzest bojowy. Od tamtej pory mam listę pytań którą zadaję klientce przed makijażem, a pierwsze z nich brzmi „Czy maluje się Pani na co dzień? ”.
Wizażystka, piercerka, youtuberka urodowa
Charakterystycznym aspektem pracy wizażysty jest to, że każdy dzień jest wyjątkowy i niepowtarzalny. To zajęcie, które daje niesamowicie dużo radości – nie mało jest też w nim wyzwań. Niejednokrotnie zdarzyło się, że na dłuższym wyjeździe brakowało mi kosmetyków do wykonania danego makijażu i musiałam znaleźć sposób na to, jak dany detal wykonać przy pomocy rzeczy dostępnych na miejscu. Takie sytuacje są dla mnie wyzwaniem, a nie problemem czy powodem do smutku. Eyeliner z tuszu do rzęs, niecodzienny kolor pomadki z cienia do powiek, fryzura wykonana jedną wsuwką – to praktyki stosowane naprawdę często na sesjach zdjęciowych. Od czasu do czasu zdarzają się też nieporozumienia i różnice w interpretacji tego, jak ma wyglądać efekt końcowy. Takie sytuacje dużo uczą i pokazują, że w pracy wizażysty potrzebne są nie tylko zdolności związane stricte z wykonaniem makijażu, ale także umiejętności interpersonalne i otwartość na opinie innych osób. Najważniejszą sytuacją z tych, które mi się przytrafiły była sesja zdjęciowa, która odbyła się na początku mojej przygody z wizażem. Malowałam do sesji zaledwie od 3 miesięcy. I wtedy właśnie poznałam najcieplejszego i najbardziej wyrozumiałego fotografa, który później… został moim mężem!